SMEG
Kiedy urządza się pierwsze mieszkanie trzeba kupić mnóstwo urzązeń AGD. Tylko o kuchni potrzeba piekarnika, kuchenki, zmywarki(a może nie potrzeba), okapu(potrzebny czy nie?) czy lodówki. Dla mnie ilość wyborów przed którymi stałam urządzając kuchnię była totalnie przytłaczająca. Każda rzecz ma milion funkcji i między najtańszą a najdroższą jej wersją są setki produktów. Spędzałam godziny przebierając i czytając o funkcjach piekarników i zmywarek.
Niektóre sprzęty kuchenne są po prostu śliczne. Pamiętam jakie kuszące było, żeby kierować się tylko tym. Żeby mieć śliczną kuchnię w stylu lat 50, to byłoby coś. Miałam do tej wymarzonej kuchni wymarzoną lodówkę - oczywiście SMEG. Wtedy taka lodówka kosztowała około 8 tysięcy złotych. Niezliczoną ilość razy oglądałam jej różne wersje. Bardzo żałowałam, że żaden producent nie zdecydował się na podobny styl w niższej cenie, bo to był główny argument przeciwko tej lodówce.
8 tysięcy za lodówkę to absurdalnie dużo. Gdybyśmy sie wtedy spięli to wyskrobalibyśmy te pieniądze. Wiem, że przekonałąbym męża, gdyby bardzo mi zależało na tej właśnie lodówce. Ale cały czas miałąm z tyłu głowy, że żadna lodówka nie jest tyle warta(no, chyba że będzie mieć przynajmniej część umiejętności gosposi Jetsonów). Miałam poczucie że to jakby niemoralne wydawać tyle pieniędzy na sprzęt który jest tyłko ŁADNY. Nie wierzę, że te lodówki są naprawdę tyle warte.
Kupiliśmy jedną z najtańszych lodówek na rynku.
Minęło kilka lat, przyszedł kryzys. Bardzo się cieszę, że nie wydaliśmy wtedty 8 tysięcy na lodówkę. Jesteśmy zadowoleni z tego co mamy, anie wydaliśmy kupy pieniędzy na design. Jak bym się dziś czuła patrząc na absurdalnie drogą lodówkę, mając realną szanse że nasza świeżo powiększona rodzina będzie żyć z jednego dochodu. W czasie kryzysu mogłabym sprzedać taką lodówkę za ułamek ceny, nic bym z niej nie miała.
Cieszę się że nie kupiłam tego SMEGa. Jest piękny, cały czas tak uważam. Ale uważam też że to jest taki poziom konsumpcji, który jest po prostu niepotrzebny. Ani mnie, ani nikomu.
Niektóre sprzęty kuchenne są po prostu śliczne. Pamiętam jakie kuszące było, żeby kierować się tylko tym. Żeby mieć śliczną kuchnię w stylu lat 50, to byłoby coś. Miałam do tej wymarzonej kuchni wymarzoną lodówkę - oczywiście SMEG. Wtedy taka lodówka kosztowała około 8 tysięcy złotych. Niezliczoną ilość razy oglądałam jej różne wersje. Bardzo żałowałam, że żaden producent nie zdecydował się na podobny styl w niższej cenie, bo to był główny argument przeciwko tej lodówce.
8 tysięcy za lodówkę to absurdalnie dużo. Gdybyśmy sie wtedy spięli to wyskrobalibyśmy te pieniądze. Wiem, że przekonałąbym męża, gdyby bardzo mi zależało na tej właśnie lodówce. Ale cały czas miałąm z tyłu głowy, że żadna lodówka nie jest tyle warta(no, chyba że będzie mieć przynajmniej część umiejętności gosposi Jetsonów). Miałam poczucie że to jakby niemoralne wydawać tyle pieniędzy na sprzęt który jest tyłko ŁADNY. Nie wierzę, że te lodówki są naprawdę tyle warte.
Kupiliśmy jedną z najtańszych lodówek na rynku.
Minęło kilka lat, przyszedł kryzys. Bardzo się cieszę, że nie wydaliśmy wtedty 8 tysięcy na lodówkę. Jesteśmy zadowoleni z tego co mamy, anie wydaliśmy kupy pieniędzy na design. Jak bym się dziś czuła patrząc na absurdalnie drogą lodówkę, mając realną szanse że nasza świeżo powiększona rodzina będzie żyć z jednego dochodu. W czasie kryzysu mogłabym sprzedać taką lodówkę za ułamek ceny, nic bym z niej nie miała.
Cieszę się że nie kupiłam tego SMEGa. Jest piękny, cały czas tak uważam. Ale uważam też że to jest taki poziom konsumpcji, który jest po prostu niepotrzebny. Ani mnie, ani nikomu.
Komentarze
Prześlij komentarz